czwartek, 27 maja 2010

3.

Maciek obudził się. Ale nie otwierał oczu. Było mu tak dobrze, leżał na czymś, a może lepiej na kimś. Wokół niego wrowały obłoki, czuł je. Mógł dotknąć.  Następnie poczuł delikatne palce na swoich blong włosach. Delikatnie uchylił powieki , i zobaczył najpiękniejszą kobietę na świecie. Miała długie blond loki. A jej ciało okrywała satynowa suknia.
- Och, nie chciałam cię obudzić! - zawołała aksamitnym, zmysłowym głosem. Dziewczyna oparła rękę o biodro, chłopak zauważył złoty pas. W tym momencie świat stracił dla niego znaczenie liczyła się tylko ona.
- Kocham cię...- wypowiedział szczere wyznanie. Dziewczyna zaśmiała się , jakby słyszała głos błagającego o życie wieśniaka. - Pocałuj mnie!
Dziewczyna spełniła jego prośbę, ale chłopak nie chciał jej wypuścic z ramion.
- Wiesz, kiedys keidy byłam mała miałam pieska. Niestety umarł młodo. - powiedziała z udawanym smutkiem - Zabił go Zeus. Zrobisz coś dla mnie?
-Co tylko pragniesz, najdroższa!
-Zabij Zeusa! - powiedziała delikatnie dziewczyna, jakby to była prośba o podopisanie dokumentu. - Proszę, to dla mnie ważne.
-Dobrze! - zawołał Maciek i ruszył przed siebie - Gdzie go mogę znaleść?
- Na Olimp. Górze Olimp. Pewnie będzie na ciebie zły i będzie ci groził swoim piorunem, ale to tylko bajki. On ci nic nie zrobi - zapewniała go - Powodzenia...Maćku.
Chłopak zrobił zdziwiona minę.
-Skąd znasz moje imię?
-No wiesz szósty zmysł. - uśmiechnęła sie zalotnie - A ja to...Afrodyta...
-Kocham cię Afrodyto! - stwierdził Maciek i pognał ku Górze Olimp. Afrodyta uśmiechała się zawistnie.
- Kolejny do kolekcji - powiedziała na głos, i spojrzała z uwielbieniem na swój złoty pas.
Biały gołab usiadł jej delikatnie na śnieżnobiałej ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz