czwartek, 27 maja 2010

2.

Agnieszka obudziła się na polanie. Obok niej stała piękna kobieta. Jej brązowe włosy były upięte w kok. Obok niej "kicały" zwierzęta. Lisy nie zwracały uwagi na zające. Wilki na sarny. Na polanie panowała wielka harmonia. Kobieta zauważyła ją.

-Dzień Dobry! - powiedziała Agnieszka, wyuczona savoir-vivre'u na pamięć.
-Witaj - zaświergotała kobieta - Co cię do mnie sprowadza?
-Yyy...chciałyśmy wywoływac duchy, ale...
-Ach, już wiem.  - powiedziała - Przepraszam że ci przerwałam. Jestem Demeter - bogni urodzaju i pól.
-Ta Demeter? - zapytała zdziwiona Aga - Ta od Kory?
-Czy przypadkiem ktos coś o mnie wspomniał? - odezwała się kobieta, której Agnieszka wcześniej nie zauważyła. Była młodsza od Demeter i miała inny kolor włosów. Hebanowe. Była inna niż spokojna kobieta z którą rozmawiała, była ... 'dzika'.
-To moja córka - powiedziała Demeter, patrząc nadal na Agnieszkę. - Kora.
-Persefona - poprawiła matkę - Jestem Persefona, żona Hadesa.
-Niech ci będzie - powiedziała Demeter, poddenerwowanym głosem.
Widac było że ich relacje nie sa dobre, a nawet sa złe. Nie była to kochająca rodzina jak z Mitologii Parandowkiego. Jedna - Demeter - była spokojna, delikatna i urocza, a druga - Kora, czy jak wolała : Persefona - była 'dzika', pyskata i 'zabójcza'. Zupełnie nie tak Agnieszka wyobrażała sobie tę rodzinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz